Mistrzowska kreacja Kępińskiego

Mistrzowska kreacja Kępińskiego
Monodram pt. „Zapiski oficera Armii Czerwonej” w reżyserii Sławomira Gaudyna i wykonaniu Marka Kępińskiego, zrealizowany w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie to absolutne mistrzostwo gatunku.

Monodram to najtrudniejsza z form ekspresji scenicznej. Nie najchętniej podejmowana przez instytucjonalne teatry. Prawdopodobieństwo, że taki spektakl zostanie wystawiony kilka razy i obejrzany przez grupkę przyjaciół i zapaleńców jest wielkie. Trudno też jednemu aktorowi utrzymać na sobie uwagę widowni przez cały spektakl. Przecież tak bardzo przyzwyczajeni jesteśmy do teledyskowego obrazowania. Ale monodram, jako gatunek, ma się bardzo dobrze. Tylko że jego miejsce znalazło się trochę jakby w drugim obiegu rzeczywistości scenicznej. Tradycyjnie już świetnie funkcjonuje w amatorskim ruchu teatralnym, jako rodzaj twórczych poszukiwań młodych ludzi, a także – to już niestety druga strona medalu - jako sposób dorabiania sobie wielkich gwiazd na prowizji, rodzaj swoistej fuchy. Te ostatnie monodramy grane są nawet po kilka tysięcy razy, a ich poziom odbiega znacznie od tego, co gwiazdy grywają przeważnie w macierzystych teatrach.

Sławomir Gaudyn – reżyser i adaptator powieści Sergiusza Piaseckiego pod tym samym tytułem i Marek Kępiński – aktor grający w spektaklu - wybrali drogę trochę w poprzek obecnie panujących mód teatralnych. Bo zarówno temat widowiska, jak i jego forma odbiegają wyraźnie od tego, co obecnie jest grywane na deskach polskich scen. Widowisko opisuje losy oficera Armii Czerwonej – Michaiła Zubowa, bardzo prostodusznego człowieka z kołchozu, który wraz z Armią Radziecką wkroczył do Wilna i zajął go pamiętnego 17 września, od momentu tegoż wkroczenia, poprzez zawiłe i zmienne dzieje żołnierskiego losu aż do jego śmierci z rąk NKWD pod koniec wielkiej wojny.


Mistrzowska kreacja Kępińskiego


Uroda spektaklu polega na tym, iż prymitywizm myślowy żołnierza Armii Czerwonej został tu przedstawiony par excellence, w sposób bezpośredni, przez niego samego, z głębi serca, szczerze, z całą prostodusznością tej postaci, nie zaś jako obiekt najzłośliwszych nawet komentarzy i kpin, które, jako wypływające z innej strony i mające charakter oceny, nie byłyby aż tak bardzo bolesne. Tutaj każdy może się przyjrzeć czerwonoarmiejcowi sote, z bliska, dokładnie i samodzielnie ocenić z kim mamy do czynienia. Komizm utworu wynika z radykalnego zderzenia obcych sobie kultur, z porażenia byłego mieszkańca kołchozu dorobkiem cywilizacji zachodu, z jego licznych zaskoczeń i wątpliwości, z niewiedzy i oszołomienia urodą i bogactwem nieznanego świata. Michaił Zubow, wychowany na głębokiej sowieckiej prowincji, żyjący od dzieciństwa w strasznej biedzie i ciemnocie jest głęboko przekonany, że idzie za zachód, aby wyzwalać uciemiężony lud spod władzy krwiopijców i burżujów. Wierzy głęboko w to, iż biedni ludzie w Polsce żyją w koszmarnych warunkach, jedzą korę z drzew i wymagają szybkiego wyzwolenia. Gdy okazuje się, że nie ma żadnego głodu, a wprost przeciwnie – w sklepach można kupić absolutnie wszystko bez żadnych ograniczeń, a zwyczajni ludzie chodzą lepiej ubrani niż dawni panowie w Rosji – jego zdziwieniu nie ma końca. Dzięki Zubowowi poznajemy mentalność człowieka wschodu, przyzwyczajonego do biedy, cierpienia, pokornego znoszenia upokorzeń i śmiesznej bezmyślności. Jednak pobyt w krainie urodzaju dokonuje w jego umyśle zaskakującej transformacji, każe mu zastanawiać się nad sytuacją panującą w Rosji i zadawać sobie zasadnicze pytania, a konsekwencji - zmusza do weryfikacji dotychczasowych poglądów. Nie przychodzi mu to jednak z łatwością. Dopiero gdy sojusznik - Hitler staje po przeciwnej stronie frontu, Armia Sowiecka ucieka w dzikim popłochu przed wrogiem, a on sam traci wszystko i błąka się tygodniami po lesie w poszukiwaniu schronienia - zaczyna powoli rozumieć świat, w którym żył do tej pory. Gdy znajduje dom na białoruskiej wiosce i poznaje życie jego mieszkańców dokonuje radykalnej zmiany dotychczasowych poglądów. Z zadowolonego z siebie i bezmyślnego krasnoarmiejca przepoczwarza się w człowieka samodzielnie myślącego. Tuż przed śmiercią - zadaną ręką swoich ziomków - w końcu naprawdę dorasta. Dostrzega w jak strasznym więzieniu został wychowany, jak obraz upokorzeń, cierpienia i zwierzęcego posłuchu w jego kraju jest powtarzany z bolesną dosłownością pod każdą władzą i każdą ideologią, oraz jak znikoma jest szansa na to, żeby w Rosji coś się naprawdę zmieniło, bo tam, jak w kalejdoskopie miejsce jednych oprawców szybko zajmują inni oprawcy. Kiedy w końcu to dostrzega - umiera. A w Rosji pozostają ci, co zgadzają się na upokorzenia, ciemnotę i biedę oraz ich ciemiężyciele. Dla Zubowa, który poznał prawdę, miejsca w Rosji już nie ma.

Spektakl trwa dwie godziny. Dla monodramu jest to czas niespotykanie długi. Lecz – co znamienne – widz się nie nuży. Marek Kępiński jest maksymalnie skupiony od początku do końca widowiska, gra na najwyższych obrotach, wcale nie zwalniając, choć dla jednego aktora dwie godziny bez przerwy na scenie to dystans prawdziwie morderczy. W tej kreacji zachwyca niemal wszystko. Po pierwsze dobór postaci do fizis aktora. Albo odwrotnie. Jak kto woli. W każdym razie nigdy nie widziałam tak wiarygodnego żołnierza Armii Czerwonej. Ten wiek, ta twarz, ta sylwetka, ten akcent… Kępiński jest bardziej podobny do krasnoarmiejca niż niejeden prawdziwy krasnoarmiejec. Ponadto przez dwie godziny widowiska aktor daje popis swoich możliwości scenicznych, możliwości, których, pomimo tego, że gra w Siemaszkowej od jakiegoś czasu – nie mieliśmy jeszcze okazji dobrze poznać. Tymczasem tutaj daje koncert prawdziwie symfoniczny. Jest zachwycający, kiedy mówi, chodzi, śpiewa, milczy, tańczy na stole... Wszystko, co robi jest absolutnie wiarygodne i dosłowne, a jego talent do ofiarnego spadania z dużych wysokości godny jest zawodowego kaskadera. W czasie tego widowiska razem z nim przechodzimy transformację. Najpierw śmiejemy się z naiwnego prostaczka, potem trochę boimy się nieobliczalnego barbarzyńcy, następnie zaczynamy się z nim utożsamiać, cieszyć z jego drobnych radości, martwić z narastających problemów, zaś na koniec – zupełnie na poważnie - przeżywamy jego dorastanie i nagłą śmierć. Kępińskiemu udała się rzecz zaskakująca. Tego spektaklu nie ogląda się jak typowego widowiska, ze świadomością zastosowanych w nim chwytów, znaków, tropów i formy. Oglądając ten spektakl człowiek zapomina się jak dziecko i słucha - jak za dawnych lat słuchano w długie zimowe wieczory niekończących się opowieści snutych przez starych bajarzy w świetle palącego się ognia na kominku.

Kreację tej miary zwykle nagradza się następującym zwrotem: rola życia. Z jednej strony to zachwycające, a z drugiej trochę smutne... Bo co będzie potem?!

Małgorzata Tokarz
krytyk sztuki
 
 
Facebook Google+ Twitter
Reklama




Dzisiaj, 25.04.2024
Jutro, 26.04.2024
Pojutrze, 27.04.2024
Niedziela, 28.04.2024
Wtorek, 30.04.2024
Środa, 01.05.2024
Czwartek, 02.05.2024
Piątek, 03.05.2024
Sobota, 04.05.2024
Niedziela, 05.05.2024
Wtorek, 07.05.2024
Środa, 08.05.2024
Czwartek, 09.05.2024
Piątek, 10.05.2024
Sobota, 11.05.2024
Czwartek, 16.05.2024
Piątek, 17.05.2024
Sobota, 18.05.2024
Niedziela, 19.05.2024
Piątek, 24.05.2024
Poniedziałek, 29.04.2024
Poniedziałek, 06.05.2024
Niedziela, 12.05.2024
Poniedziałek, 13.05.2024
Wtorek, 14.05.2024
Środa, 15.05.2024
Poniedziałek, 20.05.2024
Wtorek, 21.05.2024
Środa, 22.05.2024
Czwartek, 23.05.2024
Sobota, 25.05.2024
Niedziela, 26.05.2024
Poniedziałek, 27.05.2024
Wtorek, 28.05.2024
Środa, 29.05.2024
Czwartek, 30.05.2024
Piątek, 31.05.2024
Sobota, 01.06.2024
Niedziela, 02.06.2024
Poniedziałek, 03.06.2024
Wtorek, 04.06.2024
Środa, 05.06.2024
Czwartek, 06.06.2024
Piątek, 07.06.2024
Sobota, 08.06.2024
Niedziela, 09.06.2024
Poniedziałek, 10.06.2024
Wtorek, 11.06.2024
Środa, 12.06.2024
Czwartek, 13.06.2024
Piątek, 14.06.2024
Sobota, 15.06.2024
Reklama
Reklama